Jestem szczęśliwą posiadaczką trzech królików, rasy baranki miniaturki – są to: Kuba, Tosia i Stella. Niewielkie rozmiary ciała, mięciutka sierść i słodki wyraz pyska sprawia, że są one chętnie kupowane, jako zwierzątka domowe. Niewiele osób zdaje sobie jednak sprawę, jak bardzo delikatne są króliki: hodowlane, baranki, angory, kalifornijskie, mini lopy, olbrzymie srokacze i wiele innych ras, każda wymaga poświęcenia i dużej wiedzy opiekunów. U mnie wszystko zaczęło się od Kuby, który jako pierwszy pojawił się w moim życiu. Jakiś czas później dowiedziałam się, że króliki to stadne zwierzęta i do właściwej egzystencji potrzebują przyjaciela. Samotny królik może zachorować na depresje mimo, że ma obok siebie opiekuna, który robi wszystko, aby było mu dobrze. Dlatego po 3 miesiącach do Kuby dołączyła Tosia oraz Stella.
Moje króliczki, jak wszystkie tej rasy, nie lubią hałasu, są bardzo strachliwe i mają doskonały słuch, więc bardzo łatwo się płoszą. Delikatne baranki miniaturowe są cudownym przyjacielem rodziny, ale ich pielęgnacja nie jest prosta. Przekonałam się o tym, ale im większą mam wiedzę, tym lepiej sobie radzę.
Baranki miniaturowe są bardzo żywymi królikami, uwielbiają rozrabiać i są bardzo ciekawskie, wszędzie muszą zaglądnąć. Lubią skakać i biegać godzinami. Dlatego najważniejsze jest danie im możliwe największej wolności. Najlepsza dla nich jest hodowla „bezklatkowa” tzn. zwierzątka mają zawsze otwartą przestrzeń. Nie każdy ma taką możliwość, więc równie dobrym wyjściem jest duży kojec i bardzo częste wypuszczanie na wybieg po mieszkaniu. Króliki muszą mieć dużą przestrzeń na skakanie. Nie wolno zamykać ich w klatce na stałe, to bardzo niebezpieczne dla stanu zdrowia pupili!
Moje króliczki, wyrażają swoje emocje na różne sposoby, najczęściej są to.:
- skakanie, odbijanie się po pokoju jak piłeczka - oznacza dziką radość i chęć podzielenia się tym szczęściem,
- tupanie - oznacza złość, zdenerwowanie, niezadowolenie a nawet zazdrość. W takich sytuacjach trzeba obserwować swoje pupile, aby unikać rzeczy, które im się nie podobają np. zbyt częste głaskanie, czy branie na ręce. Większość królików tego nie znosi, jeśli właściciel tak robi – tracą zaufanie i będą uciekały. To mali indywidualiści, sami decyduje czy i kiedy chcą podejść.
- leżenie na pleckach – taki widok rozmiękcza serce. Oznacza, że czują się bezpiecznie
i swobodnie.
- trącanie noskiem - zaproszenie do wspólnej zabawy, zwrócenie na siebie uwagę. Stella i Tosia bardzo często właśnie w taki sposób zachęcają mnie do tego, aby się z nimi zainteresować.
Szczęśliwe króliczki, muszą być dobrze i zdrowo odżywiane. W takim razie czym je karmić? Nieświadomi opiekunowie bardzo często dają zwierzątkom wapno, kolby, kolorowe karmy, słonecznik, różne rodzaje ziaren. To jest ogromny błąd, takie jedzenie jest dla nich bardzo niebezpieczne.
Podstawą diety jest siano – obowiązkowo. Nie może zabraknąć oczywiście poidełka z czystą wodą. Poleca się również dawanie gałązek np. jabłonki, muszą być jednak cienkie. Do 6 miesiąca życia podajemy również suszone zioła oraz granulat. Mója trójka uwielbia babkę lancetowatą oraz ziele owsa. W sklepach dla zwierząt jest ogromny wybór i warto sprawdzić, co najbardziej lubią nasze pupile. Jakiś czas temu zamówiłam 40 rodzajów ziół po 100 gram i po prostu obserwowałam, co najbardziej smakuje moim króliczkom. Polecam też zrobić sobie rozpiskę tego co mogą jeść codziennie, a co 3-4 razy w tygodniu. Kiedy skończą 6 miesięcy, do diety można dodać świeże owoce i warzywa. Moje baranki dla pietruszki, kopru oraz banana są w stanie się pokłócić. Niestety króliki bardzo lubią robić bałagan podczas jedzenia, ale taki jest ich urok.
Urocze kłapouche króliki mają swoich wielbicieli na całym świecie i ja z całą pewnością do nich należę.
Autor: Kamila Luzar